Witam Was pięknie w ten biały, śnieżny i zimny dzień. Już po Świętach, po gonitwie za karpiami i śledziami zaczęła się ta druga... za sukienkami i kosmetyczką, która zrobi nam wspaniały makijaż na Sylwestra!
Niestety nie byłyśmy w stanie złożyć Wam życzeń świątecznych, z tego powodu jest nam bardzo smutno, ale najwidoczniej same wpadłyśmy w ten okropny wir obowiązków. Ale pamiętamy o Was i chcemy złożyć WAM życzenia na NOWY ROK... właściwie ważniejszy aspekt tej notki to raczej ta motywacja. Motywacja do czego? Do postanowień.
Każdy z Nas o czymś pomyśli, coś zapisze na kartce, coś wypowie gdy nastanie już ten Nowy Rok. Będziemy chcieli zmian. Jedni będą pragnęli w końcu zrzucić te 5 kg, a drudzy w końcu ruszą na siłownię w poszukiwaniu "kaloryfera", inni znowu postanawiają, że zaczną biegać, kolejni uśmiechną się do siebie i będą chcieli już na zawsze pozostawić na twarzy ten uśmiech.
Prawdopodobnie potrzebujemy dat i "nowego życia" by ruszyć, by poczuć tą iskrę, która popchnie Nas do przodu. Nie neguję tego, wiem, że to dobre, że chcemy w końcu zacząć OD NOWA. To dobry dzień by się zmienić.
I tego Wam życzymy. Byście te postanowienia, o których pomyślicie - spełnili. Byście byli dla siebie motywacją, bo nikt nigdy dla Was nią nie będzie. Nawet jeśli ktoś setki razy będzie namawiał Was na podnoszenie hantli czy bieganie - jeśli nie znajdziecie w sobie tej chęci i pragnień - nic Wam nie wyjdzie.
Pamiętajcie, że sami dla siebie jesteście MOTYWACJĄ. Pchajcie samych siebie do przodu i rozwijajcie się. Nie osiadajcie, nie stójcie w miejscu, bo to najgorsze co może być. Nauka, poszukiwanie nowych rzeczy, zainteresowań i poruszanie się tylko do przodu - to ważne w życiu. Bez tego właściwie... to tylko egzystencja, która jest tak marna, że będziemy pragnęli tylko jej zakończenia.
Życzymy Wam tego przekraczania granic i pobijania rekordów. Dużo sił, mnóstwa sił. I żeby wszystko co robicie - było wykonywane z ogromnym uśmiechem na ustach. Nieważne co robicie, róbcie to z miłością.
I darzcie innych miłością, nie hejtujcie, bądźcie dobrzy.
Wszystkim chciałybyśmy życzyć żebyście odnaleźli w sobie coś, co da Wam szczęście. Poszukujcie go. Ono gdzieś jest, może nawet blisko, ale musicie je złapać i powiększać, rozwijać. Jeśli dojdziecie już do tego czym jest Wasze szczęście - będziecie dobrze żyć.
Kochajcie siebie. Pamiętajcie, że jesteście ważni i dbajcie o siebie. Nie rezygnujcie z tego co kochacie. Jeśli lubicie jeść ciastka czekoladowe - jedzcie ciastka czekoladowe, jeśli pomimo walki ze sobą, diet i ćwiczeń macie ochotę na kawałek czekolady - zjedzcie ją. Jesteśmy ludźmi i wszystko jest dla Nas. Jeśli potrafimy korzystać z tego co daje nam natura czy druga osoba - będziemy wygranymi.
Wasze ciała i umysły są piękne. Pamiętajcie o tym.
Nie bójcie się. Wszystko w końcu będzie dobrze. Obiecujemy i życzymy tego z naszych trzech serc!
A jeśli strach zagląda w Was i jest gdzieś głęboko, to nie karmcie go. Spróbujcie zrobić wszystko by go pokonywać, by w tym Nowym Roku było go bardzo mało. Byście nie musieli się stresować.
A poza tym to chcemy życzyć Wam miłej zabawy! Żeby szampan, wino i inne trunki Wam nie zaszkodziły i smakowały. Bawcie się na taki sposób - jaki tylko chcecie. Niech wszystkie fajerwerki pięknie wystrzelą w niebo i niech Wasze życie w 2015 będzie tak kolorowe jak one.
I pamiętajcie o swoich postanowieniach!
I o zmianach! Każdy dzień jest dobry na zmiany, a nie tylko Nowy Rok, nie musimy czekać do poniedziałku, do niedzieli żeby zacząć. Dobry czas jest TU I TERAZ. Tak, teraz. Więc wskakuj w dres i leć biegać! Biegnij na siłkę! Albo uśmiechnij się do siebie i znajdź coś co doda Ci sił.
Jesteśmy tu po to żeby COŚ po sobie zostawić, pamiętajcie o tym i wejdźcie z OGROMEM sił w ten NOWY ROK. Niech będzie dobrze!
Jeszcze jakiś czas temu notki pisała inna Wiksz. Postanowiła jednak trochę zmienić w swoim życiu i poprzestawiać kilka mebli w głowie. Nie wiedziała co się wydarzy, nie wiedziała, że tak to będzie wyglądać, ale złapała za sznurek i okazało się, że to był dobry wybór.
Zmiany są potrzebne. Człowiek żyje nie po to by egzystować, wstawać rano, jechać zatłoczonym autobusem, uczyć się, padać zmęczony na kanapę i spać. Tu nie chodzi o bycie maszyną, typowym człowiekiem XXI wieku. W życiu chodzi o to żeby zmieniać to, co wydaje nam się złe. To, co nas niszczy, co nas odpycha, co wstrętnie zaśmieca nasze umysły i serca.
Zmiany jednak nie są łatwe, do tego czasem potrzebujemy bodźca, jakiegoś wydarzenia lub dłuższych, ciężkich chwil by chwycić za coś, co nas boli i naprawić to.
1. CHCESZ ZMIENIĆ ŚWIAT? ZACZNIJ OD SIEBIE.
Kiedyś nie wierzyłam w to powiedzenie. Ale jest ono prawdą. Ma wielką moc, naprawdę. Jeżeli denerwują Cię ludzie, jeżeli masz dość otoczenia, szarości, niegrzeczności, złości, obgadywania, pośpiechu czy czegokolwiek innego - zmień to u siebie. Nikt z nas nie jest idealny, TY też nie. Nosisz w sobie coś złego, trzymasz emocje, które nie są Ci potrzebne. ZMIEŃ TO. To nie jest proste, ale jeżeli w końcu staniemy się lepszą wersją samych siebie - zobaczymy świat w innych barwach. Będziemy chłonąć to co pozytywne, kolorowe, będziemy uśmiechać się do ludzi. Może nasza pozytywna energia wpłynie na kogoś innego? Pamiętajmy, że jeden uczy się od drugiego, że charaktery, spędzanie z kimś czasu wpływa na nas. Jeśli nie pasuje nam świat takim jakim jest to musimy zmienić coś w sobie, najpierw w sobie. Może potem ktoś inny od nas podpatrzy i zechce być podobny, bo będzie wiedział, że to da mu mnóstwa sił?
2. NIE BĄDŹMY EGOISTAMI, ALE NIE POZWÓLMY NA WPŁYWY.
Są ludzie mądrzy, ludzie dojrzali i dorośli, którzy mogą nas nauczyć wielu rzeczy, którzy są wspaniali (chociaż nie idealni), mają dużą wiedzę na jakiś temat i mogą nam pomóc. Są też inni ludzie, którzy chcą nas zniszczyć, którzy mówią nam złe rzeczy, którzy śmieją się z nas gdy coś nam nie wychodzi, którzy z ciężkim sercem składają nam gratulacje i zazdroszczą każdego, dobrego ruchu. Takich ludzi należy unikać. Nie mowa tu o uciekaniu od tych osób. Może należy komuś zwrócić uwagę, powiedzieć całą prawdę o tym jaki jest, jeśli weźmie to sobie do serca i postanowi się zmienić można mu pomóc. Niektórzy jednak po prostu ZAZDROSZCZĄ nam wszystkiego co posiadamy i w jaki sposób działamy w naszym życiu. Ciężka sprawa. Jednak nie możemy otaczać się ludźmi, od których czuć złą energię. Nie wtrącajmy się, jeżeli chcą tacy być - ich sprawa, nie musimy ich tępić, bo w taki sposób staniemy się takimi samymi osobami. Po prostu tego unikajmy. Tacy ludzie mają zły wpływ na nasze kolorowe życie. Jeżeli czujemy się świetnie i ktoś powie nam, że jesteśmy "głąbami", bo nie poszło nam kolokwium i przez to nasz dobry humor nas opuszcza to wiecie co macie robić... adios!
3. UNIKAJ ZŁYCH LUDZI, UNIKAJ SZAROŚCI.
Jeżeli jesteśmy w złym nastroju, mamy depresję, siedzimy głęboko w smutku... nie powinniśmy katować się tym co smutne. Nie daje to żadnego ukojenia. Smutne piosenki, obrazki, pesymistyczne napisy, złe jedzenie, wszystko ma wpływ na nasz nastrój. Unikajmy szarości, bierzmy do siebie to, co kolorowe, pomalujmy sobie świat. Zmotywujmy się! Posiedźmy w Internecie nie po to, by poczytać smutne historie. Posłuchajmyradosnejmuzyki, niech to wejdzie w nasze uszy, pozwólcie sobie tańczyć, pozwólcie sobie czytać motywatory, ciekawe cytaty znanych osób na temat pięknego życia, dotknijmy swej duszy kolorowym pędzlem, uśmiechnijmy się do samych siebie. To jest nam potrzebne. Czasami nie umiemy cieszyć się tym co mamy, musimy sobie pomóc! Wyjdźmy do ludzi, może ktoś nas potrzebuje, pomóżmy komuś. ZRÓBMY coś co nas raduje. Stanie w miejscu nie pomaga. Nie pomaga także cofanie się, a cofamy się poprzez pogłębianie naszego smutku.
Nie mówię tu o oderwaniu się od tego, o odrzucaniu potrzebujących. Jeżeli osoba z depresją będzie potrzebować pomocy nie odrzucajmy jej dlatego, że jesteśmy egoistami i potrzebujemy tylko dobrej energii. Pomóżmy jej, zaraźmy ją sobą, zmotywujmy w pewien sposób, może to pomoże jej przetrwać w tych ciężkich czasach.
Uwierzcie mi, nie jest łatwo być dobrym, szczęśliwym i kolorowym człowiekiem w tych czasach. Ale można. Są ludzie, którzy umieją się uśmiechać.Bądźcie takimi osobami!
4. RÓB TO CO KOCHASZ.
To nie zależy od kogoś, to zależy od nas. Nie lubisz swojej pracy? RZUĆ TO. Nie chcesz dłużej siedzieć w domu? WYJDŹ. Znajdź coś, co wejdzie w Ciebie, przeniknie przez Twoją osobę, co sprawi, że będziesz żył, czuł się szczęśliwy, dobry, piękny!
Jest tyle rzeczy, które pomagają nam przetrwać na tym świecie (i nie jest to telewizor czy komputer). To dobra książka, to dobre kino czy teatr, sztuka w każdej postaci, aktywność fizyczna, która wpływa na naszą psychikę (wiem to, po sobie), spotykanie się ze znajomymi, taniec, śpiew, obcowanie z naturą!
Najgorsze to dusić się w domu, zamykać. To nie jest dobre dla nas i dla naszej duszy. Ona czasem potrzebuje wolności i świeżego powietrza. Serce czasem wyrywa się do ludzi, nie do tłumów, ale do kochanych przyjaciół.
5. NIE BÓJCIE SIĘ BYĆ INNYMI.
Nie możemy się bać. "Jeśli przeglądarka INTERNET EXPLORER ma odwagę by pytać o to by być Twoją główną przeglądarką, Ty masz odwagę na to by żyć po swojemu." :-)
Bądźmy sobą. Nie pozwólmy by ktoś odebrał nam to, co kochamy. Jeżeli ćwiczyć i uwielbiasz ruszać się w każdy możliwy sposób nie słuchaj ludzi, którzy się z Ciebie nabijają, bo: "to takie przereklamowane", "to takie nudne" "wyglądasz śmiesznie gdy robisz to ćwiczenie". No i super! Spytaj ich co oni robią dla siebie i pokaż, że to daje Ci radość. Zamkną się, bo sami niszczą siebie i zazdroszczą pasji.
Jeśli lubisz się uczyć i zostajesz wyśmiewany, bo "jesteś kujonem" miej odwagę by... uczyć się jeszcze więcej! Musisz wiedzieć co chcesz robić, musisz wiedzieć, że to co daje Ci radość nie może zostać zepsute przez innych. INNI NIE WYZNACZAJĄ CI ŚCIEŻEK, TY SOBIE JE WYZNACZASZ.
6. POKOCHAJ SIEBIE. Nie jesteś grubasem. Nie jesteś brzydka/brzydki. Nie jesteś dziwakiem. Nie jesteś szkieletem i kościotrupem. Nie jesteś skreślona, bo inaczej się ubierasz. Nie jesteś odrzucana, bo masz trądzik. Nie jesteś śmieszny, bo wyglądasz staro. Nie jesteś śmieszny, bo wyglądasz młodo. Nie jesteś słabakiem. Nie jesteś debilem. Nie jesteś idiotą/głąbem/głupkiem Nie jesteś zbyt inteligentny. Nie jesteś głupią pindą, bo jesteś blondynką. Nie jesteś brzydka, bo masz inną urodę.
Kochajmy siebie. Mówmy sobie codziennie, że jesteśmy dobrzy. Każdy z nas ma w sobie wady, ale musimy o nich zapominać (oczywiście jeśli chodzi o te wady w wyglądzie zewnętrznym!), nie zmienimy w sobie niektórych rzeczy. Nie zmieniajmy się też na siłę. Nie róbmy tego dla kogoś, zróbmy to dla siebie. Jeśli coś NAPRAWDĘ w nas już nie odpowiada i można to naturalnie zmienić - podejmijmy się wyzwania! Ale jeśli coś w nas jest takie od zawsze i takie musi pozostać? Zaakceptujmy to. Nie mamy innego wyjścia. Jeśli będziemy zwracać na to uwagę, nie lubić tego z całego serca - to będzie wracać ze zdwojoną siłą i nigdy się tego nie pozbędziemy.
Musimy wiedzieć, że jesteśmy piękni. Że każdy z nas ma szansę by być szczęśliwym ze sobą. Niewielu z nas potrafi. Wielu powinno się tego nauczyć.
Kochajmy siebie z fałdkami tłuszczu, z wyłupiastymi oczami, dużym nosem, piegami, dziwną urodą i krzywymi kolanami. Nie mamy wyjścia. Jesteśmy sobą.
Proszę Was, ja WAS kocham takimi jakimi jesteście. Kochajcie siebie tak samo.
Musimy się zmieniać. Nie możemy pozwolić na to by stać w miejscu, zakopywać się w ciemnym dole, odrzucać wszystkich dookoła. Pozwólmy naszej duszy rozkwitać. Pozwólmy samym sobie na bycie szczęśliwymi i radosnymi istotkami. Musimy znać swoją wartość, robić to, co kochamy, uszczęśliwiać siebie małymi rzeczami, a przede wszystkim cieszyć się z tego co mamy!
Kiedyś wyśmiałabym taką notkę. Przeczytałabym to i powiedziała: "banał, głupota, idiotyzm, przecież to nie takie łatwe, nie da się tego zrobić tak od razu i po co to komu..." Tak, wiem, że wiele osób wyśmieje mnie czytając to, wiele to totalnie oleje, a jeszcze inni stwierdzą, że to ogromne bzdury. Może i bzdury, może nie, każdy odbierze to inaczej.
Ja potrzebowałam wiele czasu by móc zmienić mój styl życia, który nie był dla mnie dobry. Powiedziałam sobie: "wakacje? 6 miesięcy? to musi być ten czas, gdy Twoje życie zmieni się o sto osiemdziesiąt stopni." I tak się stało. Pomogło mi trochę rzeczy. Nie dało się tego zrobić tak po prostu. Musiałam wyrzucić z siebie to, czego w sobie nie lubiłam, zmienić trochę nawyki, zmienić parę rzeczy w wyglądzie, ale to podziałało... Ale nie chcę nikomu pokazywać, że jestem SUPER. Chcę pokazać, że można... bo ja parę miesięcy temu mówiłam: "Już będzie tak na zawsze, nic się nie zmieni." Pomimo tego, że wielu powtarzało mi, że będzie lepiej.
A teraz ja jestem tą osobą. Mówię: BĘDZIE LEPIEJ, ale tylko wtedy gdy pozwolisz sobie na zmiany. Stojąc tu gdzie jesteś - nie stanie się nic. Nie ma cudów, a jeśli ktoś wmawiał Ci, że są... przykro mi, nie ma. Musimy sobie sami radzić ze złym światem. Ale wiesz co? Ten świat wcale nie jest taki zły jak Tobie się wydaje.
Musisz tylko... RUSZYĆ.
I w ten dzień - jedenastego listopada mówię Wam: "ruszcie!" I życzę Wam z całego serca żebyście mogli i chcieli lepiej żyć. Jeśli każdy z nas trochę RUSZY to świat będzie lepszy. Obiecuję, że Twój świat na pewno będzie lepszy.
Podziwiam Was wszystkich. I KOCHAM!
W chłodny wieczór zróbcie sobie herbatę, zapalcie świeczki, poczytajcie motywatory i posłuchajcie dobrej muzyki! To Was naładuje dobrą energią na jutrzejszy, ciężki dzień!
WSZYSTKO BĘDZIE DOBRZE KOCHANI. DACIE RADĘ. JESTEM PEWNA!
Zostawiam Was z piosenką, którą ostatnio męczę wieczorami i jadąc autobusem do Piernikolandii. :-)
Czas tak szybko płynie. Druga połowa października. Jesienna aura na dobre zakradła się do naszego życia. Lada chwila minie pierwszy miesiąc studiów. Dla wielu młodych żaków jest to miesiąc nowych doświadczeń, decyzji, rozstań, podróży i w końcu zniżek studenckich na wszystko! Niezależnie od tego jakie studia wybraliśmy, czy zostaliśmy w domu czy wyfrunęliśmy do akademików i odległych miast, z pewnością dla nas wszystkich studia stały się przełomowym momentem w życiu. Jak to nie mamy tylko jednego podręcznika i po co nam takie opasłe notatniki? Spokojnie...do wszystkiego można przywyknąć! Choć ja ekspertem nie jestem w tych tematach (jeszcze!), to podzielę się z Wami swoimi wskazówkami dotyczącymi mojej egzystencji w nowych murach - tym razem uczelnianych :)
Po pierwsze - dobre nastawienie!
Pierwszy dzień na studiach z założenia będzie czymś ekscytującym i wzbudzającym obawę. W końcu nie każdego dnia stoimy w tłumie obcych osób, patrzymy jak przed nami wychodzą panie i panowie w kolorowych czapeczkach i rękawiczkach. Śmiesznie wyglądają, prawda? A my mamy jeszcze przed nimi wstawać?! Niedorzeczne. (z czasem wszystko się wyjaśni i nie będą to tylko na pozór śmieszne osoby w zabawnych strojach) Wracając do tematu - w takiej sytuacji nie wygra nic innego jak nasze nastawienie. Nie mówmy, że będzie strasznie, nie damy sobie rady. Dla każdego żaka kiedyś październik i początek roku akademickiego był nowością. Każdy stawiał pierwsze kroki w murach uczelni. Dodajmy, że dość niepewne, bo jak tu się nie zgubić, gdy pięter jest kilka, a tajemniczych przejść i zakamarków jeszcze więcej. Nie bójmy się! Po co wyprzedzać przyszłość i od razu samych siebie spisywać na straty? Zgubię się, nikt mnie nie polubi, nie poradzę sobie z nauką, a pani w szatni zabije mnie wzrokiem, gdy położę mokry parasol na jej stolik. Zamieńmy to na: poznam grupę wspaniałych innych zagubionych owieczek, które pomogą mi dotrzeć pod salę i upolować ostatnią książkę z biblioteki. Lepiej? Dużo lepiej :)
Nie czekaj na ludzi - sam do nich wyjdź!
Kiedy wyruszasz samotnie do obcego miasta, czujesz, jakbyś pojechał na odległą planetę. Od teraz jesteś skazany na wyłącznie swoje towarzystwo. Ale...ile można słuchać własnego pomrukiwania i widzieć w lustrze tylko swój uśmiech? W życiu podstawą są ludzie. Nie jest istotne czy paczka przyjaciół składa się z dwóch osób czy może z dziesięciu. Ważne, aby były to osoby, które są Ciebie godne. Jeśli uważasz siebie za szarą myszkę, masz dwie drogi: czekać aż ktoś Cię zauważy, podejdzie i rozpocznie rozmowę albo to Ty zerwiesz z przekonaniem o nieśmiałości i poznasz kogoś nowego. Z doświadczenia wiem, że druga opcja jest przyjemniejsza. Nie uschniesz z samotności, gdy przez pół roku nie odezwie się do Ciebie nikt inny prócz pani sprzątaczki, która poprosi Cię o podniesienie nóg, bo właśnie czyści podłogę. Poznawanie ludzi jest fascynujące. Ile osób, tyle różnych charakterów. Na studiach wyraźnie widać jacy różni są ludzie - wyrażają to przez swój styl, pasje czy poglądy. A słuchanie takich osób nie tylko "zabija" nasz nadmiar czasu, ale też uczy.
Zerwij z dewizą - "nie chce mi się"!
Od wieków byłam zagorzałą fanką domowych klimatów - siedzenia pod ciepłym kocem od poranka do zmierzchu, zapijania wolnych godzin gorącą herbatą czy kawą, oglądając seriale albo filmy. Szczególnie, gdy pierwsze co mnie spotyka nowego dnia, to zimny deszcz i porywisty wiatr. Teraz sytuacja zmusiła mnie do tego, żebym zrobiła krok naprzód i pomimo deszczu, wyszła ze skorupki do świata. Kiedy słyszę propozycję "Wpadniesz na kawę?", nie szukam na siłę czy aby właśnie w tym momencie nie powinnam była czegoś zrobić. A gdy ktoś zaproponuje "Przejdźmy się", to ja stwarzam sobie już obrazu swojej osoby po spacerze, gdy zziębnięta i potargana wrócę do domu. Sytuacja wymaga od nas otwartości. Nie przyzwyczaimy się do nowego pokoju, miejsca czy trybu życia, gdy będziemy egzystować tylko z sobą. Potrzeba nam jeszcze kompana. Najlepiej całej armii, gdy jest się tak oporną osobą jak ja :) A jeśli macie współlokatorów, to i z nimi nawiążcie dobre relacje. Najlepiej mieszka się w domu, w którym atmosfera jest przepełniona ciepłem nie tylko tym płynącym z kaloryferów, ale też od nas samych, gdy pełni sympatii do drugiej osoby, wspieramy się nawzajem w tym studenckim życiu. Wtedy każda chwila staje się przyjemniejsza.
Stwórz sobie odrobinę domowego klimatu!
Wkładasz klucze do zamka. Powoli otwierasz drzwi. Przechodzisz przez korytarz i zerkasz na pierwsze drzwi. O, to mój pokój - myślisz. Z niezwykłą ciekawością powoli popychasz wrota i...mina zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. To ja mam tu mieszkać?!
Spokojna głowa! Nie musi być tak tragicznie. Wszystko stanie się piękniejsze, gdy nasz nowy pokój zaaranżujemy po domowemu właśnie. Odrobina sielskich klimatów czy życia rodzinnego na ścianach nie zaszkodzi. Zabierzcie z domu parę ukochanych drobiazgów. Ramki, poduszki, obrazy, książki, misie...no tak, ale o zdjęciach też nie zapomnijcie, bo jednak to w nich tkwi cała istota rzeczy. Zapalcie świeczkę wieczorem, włącznie ulubioną muzykę i cała aura stanie się przyjemniejsza. To mit, że studenckie pokoje są puste czy pełne tylko w butelki po trunkach. Wasz pokój może wyglądać tak...
...serio, serio! Sama łudzę się, że kiedyś będę taki posiadać. Ale bez obaw! Jaki by nie był - z biegiem czasu zapełni się w najbardziej potrzebne gadżety.
...i od razu zyska na uroku :)
Motywuj się!
Nauka to ciężki kawałek chleba. Kierunek kierunkowi nie jest równy, ale nie wierzę w mit, że jeden z nich może być łatwy, a drugi trudny i wymagający więcej pracy. Nie, bo wszystko zależy od nas samych. Czasem jesteśmy przytłoczeni innymi obowiązkami, zmęczeni czy chorzy i nie radzimy sobie z czymś, co dla wielu jest banałem. Sama nie myślę o swoim kierunku jako o zabawie, bo półki mi się powoli zarywają przez opasłe tomiska słowników. Ale wiem, że inni też mają ciężko. Wszyscy musimy się łączyć w bólu i motywować do pracy. Nigdy nie poddawać. Nie można narzucić nikomu sposobu na życie, ale gdybyśmy mieli wybierać...
...na co by padło?
Żeby umilić sobie czas podczas nauki, zaopatrzmy się w kolorowe notatniki, długopisy, zakreślacze czy zakładki. Moje oko zawsze cieszą te drobiazgi, choć..czasem za długo i nie zauważam nawet jak mija mi godzina na ekscytacji nad barwą żółtego mazaka. Nie mniej - dzięki temu będziemy lepiej kojarzyć pewne rzeczy, co jest udowodnione naukowo moi drodzy :) Zaopatrzcie się w żółte mazaki, a wygracie życie.
A gdy dla Was to nadal za mało, umilajcie sobie czas aromatycznym napojem czy smacznymi kanapkami. Ja uwielbiam wyszukiwać w internecie motywatory i to właśnie one zmieniają często mój obraz nauki.
...ups, tego ostatniego nie miało być :)
Na dzień dzisiejszy nie jestem w stanie opowiedzieć Wam więcej o studenckich doświadczeniach, bo jeszcze ich nie mam. Mam własne historyjki, anegdotki mniej czy bardziej osobiste, ale nie ma się czym dzielić na łamach ukochanych przez wszystkich "internetów". O sesji nie opowiem, ale mogę już o zarwanych nockach, polowaniach w bibliotece czy gonitwie za windą. Jednak na myśl o tym wszystkim mimowolnie na mojej buzi pojawia się uśmiech. I choć czasem jest ciężko, bo serce rozdzielone jest na dwa domy - ten prawdziwy i ukochany oraz ten tymczasowy, żywię ogromną nadzieję, że całe to miasto, osiedle, blok kiedyś też będę mogła określić mianem ukochanych (choć rodzinny dom jest tylko jeden!)
W związku z tym, że dzisiaj zamknęłam ostatni gombrowiczowski dziennik, pochłonęłam wszystko co mógł mi przekazać i westchnęłam z wielką (tak, już!) tęsknotą za nim, chciałabym poruszyć temat z jednej strony lekki, łatwy i przyjemny, z drugiej strony jednak niekoniecznie.
Tak zaczynając z grubej rury to ludzie z czytania robią coś wielkiego, jakby nie wiadomo czym ogromnym było zainteresowanie książkami. Bo przecież dziewczyna z książką musi być mądrą i doświadczoną osobą, a czytający chłopak jest sexy.
No cóż, w czasach kiedy 61% Polaków w ogóle nie dotyka książki, w czasach, w których telewizja i komputer są pełne informacji na wiele tematów tak już po prostu jest. Musimy krzyczeć i pochwalać ludzi czytających, bo to coś DZIWNEGO. Kurde, nie wiedziałam, że do tego dojdzie.
Z tego wszystkiego powstają nawet strony na facebooku typu: "nie czytasz? nie idę z Tobą do łóżka", "czytanie jest sexy" itd.
Nie umiem nawet nazwać tej sytuacji, bo znaleźliśmy się właśnie w momencie kiedy czytanie książek jest hipsterskie.
Mało jest tych ludzi, którzy po książkę sięgną. Ale jak już się znajdzie taki to zrobi tej książce miliony zdjęć, powstawia na wszystkie portale społecznościowe, no, bo przecież CZYTA. CZYTA, więc jest mądry, jest inny, jest kimś, musi się tym pochwalić na prawo i lewo: "A wiecie co? Przeczytałam wczoraj to i tamto."
No i co?
No właśnie.
I co?
Okej, przeczytałaś książkę. To powiedz coś o niej, oceń ją, stwierdź coś, wydobądź z siebie kilka słów na jej temat, jaka była, jak się ją czytało, co byś do niej dodała, a czego Ci brakowało?
W tym problem. Czytamy, a właściwie "odbębniamy" czytanie dla świętego spokoju, żeby się pochwalić, skrytykować przyjaciela, który do książek nie zagląda.
Czytanie uczy. Czytanie ma uczyć. Niestety niewielu ludzi o tym wie. Niektórzy myślą po prostu, że przeczytanie książki sprawi, że nagle staną się mądrymi. GUZIK. Bo to, że czytasz nie znaczy nic. Wiele znaczy to, co z tego czytania wyciągniesz. Nie uczą nas tylko podręczniki szkolne, ale także to po co sięgamy dla przyjemności.
Nie umiemy już normalnie zajrzeć do książki, napawać się jej zapachem i połykać każde słowo z ciekawością, z lekkością, ale świadomością, że to ma wejść nam w głowę, a nie wyjść bokiem. Robimy wszystko szybko, bezsensu, bez efektów i nie poruszamy się do przodu intelektualnie. Czasem czytanie nawet nas cofa, bo sięgamy po jakieś durne książeczki typu harlequin czy jeszcze gorsze, których autor niewiele więcej ma nam do przekazania niż reżyser "Ukrytej prawdy". Może to krytyka ludzi, którzy jednak czytają książki, ale nie będziemy tylko za to ich głaskać po głowie i chwalić, prawda? Bo jak mam pochwalać społeczeństwo, które czyta shit to wolę żeby nie czytało już nic.
Może to są zbyt ostre słowa, ale zależy dla kogo. Na pewno nie dla mnie. Nie chwalę się naokoło ile książek czytam, co czytam, bo to nie ma sensu. Zdecydowanie bardziej wolę opowiedzieć komuś co wyniosłam, co zrozumiałam, co przekazuje mi autor, wolę porozmyślać w ciszy albo przedyskutować to, co czuję i nad czym się zastanawiam. Czy nie o to właśnie chodzi? Żeby czytać po to by móc zainteresować tym drugiego człowieka, by opowiedzieć mu trochę ciekawych informacji, by nauczyć się lepiej pisać, prezentować, mówić, być bardziej doświadczonym i UCZYĆ SIĘ z własnej woli, a nie przymusu.
Bądźmy poinformowani, miejmy świadomość tego, po co sięgamy. Mnie wybieranie porządnej i dobrej książki zajmuje dobrych parę dni. Zastanawiam się czy jest warta tego, bym po nią sięgnęła, czy naprawdę w czymś mi pomoże? Czy odpowie na parę moich pytań dotyczących życia? Wolę się nad tym zastanowić niż potem dostać w swoje ręce śmieszną bajeczkę o miłości na dwudziestu czterech stronach. Po cholerę mi to? Mogę za przeproszeniem użyć tego jako papieru toaletowego.
Bądźmy trochę bardziej inteligentni. Nie chwalmy się naokoło ile książek przeczytaliśmy, bo ilość nie jest ważna, lecz jakość. Miejmy na uwadze to, że możemy spotkać mądrzejszego od siebie człowieka, który spyta nas: "Czego nauczyła Cię ta książka? "Fajnie, że czytasz, no fajnie, ale o czym tak naprawdę ona jest? Ma jakiś ukryty sens i możesz mi powiedzieć o niej coś więcej?" Chyba nie chcemy w tym momencie otworzyć szeroko ust i zwiać bez odwagi.
Pamiętajmy, że czytanie jest dobre! Ale czytanie ma być dobre dla nas! Nie róbmy z tego dziwactwa. Czytający chłopak/dziewczyna niekoniecznie są sexy. Sexy są ludzie, którzy umieją wypowiedzieć się na wiele tematów i zainteresować nas swoją osobą słowami - które pewnie wynoszą z książek i oddają nam trochę tajemnicy, która w niej tkwi. Oddają nam cząstkę siebie i dzielą się, co jest pięknym zjawiskiem. Przejmowanie wiedzy i doświadczeń od kogoś. A jeszcze większą przyjemnością jest dawać taką wiedzę, wypowiedzieć się i usłyszeć: "masz rację, dzięki, ze mnie uświadomiłaś."
Książki uczą, ale jeśli tego chcemy. Nie dajmy się ogłupiać modzie i stronach na facebooku.
Łapcie książki, pochłaniajcie je! Ale dla siebie, a nie dla innych, żeby się tym chwalić.
Czytajcie Gombrowicza! (nie no, żartuję przecież, a może nie? ;-))
A tak poza moimi słowami krytyki to PRAWIE wszystkie zaczęłyśmy studia. Jedna z Nas nie, kto zgadnie która? :-) Będziemy pewnie trochę zabiegane, zalatane i przejęte nową sytuacją, która nas spotyka. Ale żeby napisać coś dla Was zawsze będzie czas, nie martwcie się.
Wszystkim studentom (oraz sobie) życzę udanego roku akademickiego!
A na koniec zostawiam Was z moją ulubioną od niedawna piosenką. Happysad od dziecka do końca życia pozostanie dla mnie jednym z ważniejszych zespołów, z którym przeżywam wszystkie swoje dobre i złe dni. POLECAM GORRRRRĄCO!
Piosenka na czasie, chociaż nie jest jeszcze bardzo doceniana przez fanów, to wiem, że znajdzie się pewnie w sercach wielu ze względu na prawdziwość tekstu. Piękne! Po prostu piękne!
Myślę, że po ostatnich poważniejszych, życiowych przemyśleniach przydałoby się coś lżejszego i bardziej optymistycznego. Wakacje to taki naprawdę wyjątkowy czas kiedy na bok odchodzą obowiązki, problemy, zmęczenie i spełnianie zachcianek swoich przełożonych, nauczycieli czy też profesorów. Kiedy sprzyja pogoda i mamy mnóstwo wolnego czasu jest nam dużo łatwiej spełniać się w tym czym sami chcemy, a nie w tym czym musimy.
Ja jak już pewnie wiecie staram się rozwijać w fotografii co według mnie po części się udało osiągnąć przez te kilka miesięcy.
Tą sesją zaczęłam wspólnie z Wiksz wakacje. Bardzo ogniście i gorąco, bo inspirowane andaluzyjską kulturą, a więc głównie składające się na nią flamenco.
mod: Joanna M.
mod: Paulina G. / Korsena
mod: Ola Sz.
Kilka fotek, kiedy lato było w pełni, a więc z czerwca i lipca. Jednak nieskromnie najbardziej dumna jestem z prac, które powstały na przełomie właśnie sierpnia i września.
mod: Wiksz
mod: Paulina G.
mod: Weronika W.
mod: Julia
mod: Weronika W.
mod: Weronika W.
mod: Weronika S.
mod: Weronika S.
mod: Weronika W.
mua: Kamila K.
mod: Wiksz
mod: Dagna
To tak mniej więcej wyglądały moje wakacje 2014. To naprawdę ich duży skrót. Nie sposób ich wszystkiego umieścić w krótkie notce na blogu. Więcej możecie znaleźć na mojej facebookowej stronce. Dziękuję serdecznie wszystkim za współpracę, za mile spędzone chwile, za to, że mogłam przez to co robię chociaż trochę poczuć się szczęśliwa i dumna ze swojej decyzji. Jesteście wielcy i kochani. Chcę więcej, niech te wakacje trwają wiecznie.