Czas tak szybko płynie. Druga połowa października. Jesienna aura na dobre zakradła się do naszego życia. Lada chwila minie pierwszy miesiąc studiów. Dla wielu młodych żaków jest to miesiąc nowych doświadczeń, decyzji, rozstań, podróży i w końcu zniżek studenckich na wszystko! Niezależnie od tego jakie studia wybraliśmy, czy zostaliśmy w domu czy wyfrunęliśmy do akademików i odległych miast, z pewnością dla nas wszystkich studia stały się przełomowym momentem w życiu. Jak to nie mamy tylko jednego podręcznika i po co nam takie opasłe notatniki? Spokojnie...do wszystkiego można przywyknąć! Choć ja ekspertem nie jestem w tych tematach (jeszcze!), to podzielę się z Wami swoimi wskazówkami dotyczącymi mojej egzystencji w nowych murach - tym razem uczelnianych :)
Po pierwsze - dobre nastawienie!
Pierwszy dzień na studiach z założenia będzie czymś ekscytującym i wzbudzającym obawę. W końcu nie każdego dnia stoimy w tłumie obcych osób, patrzymy jak przed nami wychodzą panie i panowie w kolorowych czapeczkach i rękawiczkach. Śmiesznie wyglądają, prawda? A my mamy jeszcze przed nimi wstawać?! Niedorzeczne. (z czasem wszystko się wyjaśni i nie będą to tylko na pozór śmieszne osoby w zabawnych strojach) Wracając do tematu - w takiej sytuacji nie wygra nic innego jak nasze nastawienie. Nie mówmy, że będzie strasznie, nie damy sobie rady. Dla każdego żaka kiedyś październik i początek roku akademickiego był nowością. Każdy stawiał pierwsze kroki w murach uczelni. Dodajmy, że dość niepewne, bo jak tu się nie zgubić, gdy pięter jest kilka, a tajemniczych przejść i zakamarków jeszcze więcej. Nie bójmy się! Po co wyprzedzać przyszłość i od razu samych siebie spisywać na straty? Zgubię się, nikt mnie nie polubi, nie poradzę sobie z nauką, a pani w szatni zabije mnie wzrokiem, gdy położę mokry parasol na jej stolik. Zamieńmy to na: poznam grupę wspaniałych innych zagubionych owieczek, które pomogą mi dotrzeć pod salę i upolować ostatnią książkę z biblioteki. Lepiej? Dużo lepiej :)
Nie czekaj na ludzi - sam do nich wyjdź!
Kiedy wyruszasz samotnie do obcego miasta, czujesz, jakbyś pojechał na odległą planetę. Od teraz jesteś skazany na wyłącznie swoje towarzystwo. Ale...ile można słuchać własnego pomrukiwania i widzieć w lustrze tylko swój uśmiech? W życiu podstawą są ludzie. Nie jest istotne czy paczka przyjaciół składa się z dwóch osób czy może z dziesięciu. Ważne, aby były to osoby, które są Ciebie godne. Jeśli uważasz siebie za szarą myszkę, masz dwie drogi: czekać aż ktoś Cię zauważy, podejdzie i rozpocznie rozmowę albo to Ty zerwiesz z przekonaniem o nieśmiałości i poznasz kogoś nowego. Z doświadczenia wiem, że druga opcja jest przyjemniejsza. Nie uschniesz z samotności, gdy przez pół roku nie odezwie się do Ciebie nikt inny prócz pani sprzątaczki, która poprosi Cię o podniesienie nóg, bo właśnie czyści podłogę. Poznawanie ludzi jest fascynujące. Ile osób, tyle różnych charakterów. Na studiach wyraźnie widać jacy różni są ludzie - wyrażają to przez swój styl, pasje czy poglądy. A słuchanie takich osób nie tylko "zabija" nasz nadmiar czasu, ale też uczy.
Zerwij z dewizą - "nie chce mi się"!
Od wieków byłam zagorzałą fanką domowych klimatów - siedzenia pod ciepłym kocem od poranka do zmierzchu, zapijania wolnych godzin gorącą herbatą czy kawą, oglądając seriale albo filmy. Szczególnie, gdy pierwsze co mnie spotyka nowego dnia, to zimny deszcz i porywisty wiatr. Teraz sytuacja zmusiła mnie do tego, żebym zrobiła krok naprzód i pomimo deszczu, wyszła ze skorupki do świata. Kiedy słyszę propozycję "Wpadniesz na kawę?", nie szukam na siłę czy aby właśnie w tym momencie nie powinnam była czegoś zrobić. A gdy ktoś zaproponuje "Przejdźmy się", to ja stwarzam sobie już obrazu swojej osoby po spacerze, gdy zziębnięta i potargana wrócę do domu. Sytuacja wymaga od nas otwartości. Nie przyzwyczaimy się do nowego pokoju, miejsca czy trybu życia, gdy będziemy egzystować tylko z sobą. Potrzeba nam jeszcze kompana. Najlepiej całej armii, gdy jest się tak oporną osobą jak ja :) A jeśli macie współlokatorów, to i z nimi nawiążcie dobre relacje. Najlepiej mieszka się w domu, w którym atmosfera jest przepełniona ciepłem nie tylko tym płynącym z kaloryferów, ale też od nas samych, gdy pełni sympatii do drugiej osoby, wspieramy się nawzajem w tym studenckim życiu. Wtedy każda chwila staje się przyjemniejsza.
Stwórz sobie odrobinę domowego klimatu!
Wkładasz klucze do zamka. Powoli otwierasz drzwi. Przechodzisz przez korytarz i zerkasz na pierwsze drzwi. O, to mój pokój - myślisz. Z niezwykłą ciekawością powoli popychasz wrota i...mina zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. To ja mam tu mieszkać?!
Spokojna głowa! Nie musi być tak tragicznie. Wszystko stanie się piękniejsze, gdy nasz nowy pokój zaaranżujemy po domowemu właśnie. Odrobina sielskich klimatów czy życia rodzinnego na ścianach nie zaszkodzi. Zabierzcie z domu parę ukochanych drobiazgów. Ramki, poduszki, obrazy, książki, misie...no tak, ale o zdjęciach też nie zapomnijcie, bo jednak to w nich tkwi cała istota rzeczy. Zapalcie świeczkę wieczorem, włącznie ulubioną muzykę i cała aura stanie się przyjemniejsza. To mit, że studenckie pokoje są puste czy pełne tylko w butelki po trunkach. Wasz pokój może wyglądać tak...
...serio, serio! Sama łudzę się, że kiedyś będę taki posiadać. Ale bez obaw! Jaki by nie był - z biegiem czasu zapełni się w najbardziej potrzebne gadżety.
...i od razu zyska na uroku :)
Motywuj się!
Nauka to ciężki kawałek chleba. Kierunek kierunkowi nie jest równy, ale nie wierzę w mit, że jeden z nich może być łatwy, a drugi trudny i wymagający więcej pracy. Nie, bo wszystko zależy od nas samych. Czasem jesteśmy przytłoczeni innymi obowiązkami, zmęczeni czy chorzy i nie radzimy sobie z czymś, co dla wielu jest banałem. Sama nie myślę o swoim kierunku jako o zabawie, bo półki mi się powoli zarywają przez opasłe tomiska słowników. Ale wiem, że inni też mają ciężko. Wszyscy musimy się łączyć w bólu i motywować do pracy. Nigdy nie poddawać. Nie można narzucić nikomu sposobu na życie, ale gdybyśmy mieli wybierać...
...na co by padło?
Żeby umilić sobie czas podczas nauki, zaopatrzmy się w kolorowe notatniki, długopisy, zakreślacze czy zakładki. Moje oko zawsze cieszą te drobiazgi, choć..czasem za długo i nie zauważam nawet jak mija mi godzina na ekscytacji nad barwą żółtego mazaka. Nie mniej - dzięki temu będziemy lepiej kojarzyć pewne rzeczy, co jest udowodnione naukowo moi drodzy :) Zaopatrzcie się w żółte mazaki, a wygracie życie.
A gdy dla Was to nadal za mało, umilajcie sobie czas aromatycznym napojem czy smacznymi kanapkami. Ja uwielbiam wyszukiwać w internecie motywatory i to właśnie one zmieniają często mój obraz nauki.
...ups, tego ostatniego nie miało być :)
Na dzień dzisiejszy nie jestem w stanie opowiedzieć Wam więcej o studenckich doświadczeniach, bo jeszcze ich nie mam. Mam własne historyjki, anegdotki mniej czy bardziej osobiste, ale nie ma się czym dzielić na łamach ukochanych przez wszystkich "internetów". O sesji nie opowiem, ale mogę już o zarwanych nockach, polowaniach w bibliotece czy gonitwie za windą. Jednak na myśl o tym wszystkim mimowolnie na mojej buzi pojawia się uśmiech. I choć czasem jest ciężko, bo serce rozdzielone jest na dwa domy - ten prawdziwy i ukochany oraz ten tymczasowy, żywię ogromną nadzieję, że całe to miasto, osiedle, blok kiedyś też będę mogła określić mianem ukochanych (choć rodzinny dom jest tylko jeden!)
Bywajcie studenciaki :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz