Witam! Znów wypada przeprosić za długi czas nieobecności tutaj.. Długo zbierałam się, żeby coś napisać. Sama mówiłam, że przyjdą wakacje, będzie tyle wolnego czasu żeby pisać i dzielić się z Wami naszymi poradami i przemyśleniami. Wyszło troszkę inaczej, na wolny czas nałożyła się praca, na radość kilka problemów. Wczoraj był wyjątkowy dzień, teraz już wszyscy zaczęli wakacje, a my maturzyści otrzymaliśmy wyniki swoich egzaminów. Dla mnie osobiście nie był to dobry dzień, po mimo wielkich chęci i zaangażowania w swoje marzenia nie poszło tak jak oczekiwałam. Z tego miejsca pragnę pogratulować wszystkim szczęśliwcom, którzy zdali oraz tym, którzy osiągnęli swoje własne cele. Ale i przesyłam wiadomość dla tych, którym się nie udało, nie załamujcie się!
Tak i o to właśnie o tym załamywaniu chciałabym coś powiedzieć od siebie. O załamywaniu i radzeniu sobie z tym problemem, niekoniecznie tylko związanym z maturą i studiami. Według mnie ambitnym ludziom w takim kryzysowym momencie jest trudniej podnieść się po porażce. Chociaż halo! Nie musimy wszystkiego co nam się nie udało nazywać porażką! Nawet nie macie pojęcia jak wartościowa jest walka o swoje marzenia do samego końca. Porażką możemy nazwać dopiero sytuację kiedy sami odpuszczamy i rezygnujemy z powodu braku wiary w siebie lub przez nacisk otoczenia. Dokładnie 3 lata temu kiedy opuszczałam mury mojego gimnazjum, usłyszałam na pożegnanie jedno ważne zdanie, które zapamiętałam i towarzyszy mi do dziś. "Nie bójcie się wyzwań. "
Nie uważacie że szaleństwem jest pójść na humanistyczną ścieżkę kiedy umiejętność pisania i wypowiadania się jest zdecydowanie niezadowalająca? Mało tego, brać udział trzykrotnie w olimpiadzie z języka polskiego? Kiedy żadne z celów nie powiodły się, zostało zdawanie w maju biologii. Bez pomocy specjalistów, a nawet tych, którzy w temacie byli obeznani. A wszystko to po to, żeby za jakieś parę lat móc nazwać się psychologiem. Psychologiem z krwi i kości, nie jako wyjście awaryjne w życiu. I kiedy wiesz, że Twoje pomaturalne drzwi niekoniecznie się otwierają na wszystkie strony, to co wtedy robić?
Tak, przede wszystkim nie poddawać się.
Czasem trzeba o coś zawalczyć dłużej żeby poczuć z tego prawdziwą satysfakcję i dumę. Nie zniechęcać się i nie myśleć o sobie w najgorszych możliwych barwach.
Nie jesteśmy słabi ani nieinteligentni, nikt nie ma prawa o nas tak myśleć. Jeśli jest ktoś kto w nas wierzy, mamy łatwiej, podniesiemy się szybciej, choć jest i taka opcja, że możemy poczuć, że zawiedliśmy innych. Nie przejmujmy się tym, my sami rządzimy naszym życiem, nikt za nas go nie przeżyje. Jedyną granicą jesteśmy my sami. Wkrótce pokażemy innym, że popełnili błąd nie wierząc w nas. Udowodnimy rodzicom, którzy zamiast nas wspierać podcinali skrzydła, że nasz wybór jest dobry, a jeśli nie, wyciągniemy z tego wnioski.
Tak ważne jest w tym obecnym życiu mieć swoje marzenia i cele. Realizujmy się więc, niech nic nam nie stanie na przeszkodzie. Jednego dnia możesz być pośmiewiskiem, wkrótce jednak możesz stać się bohaterem dla innych, a przede wszystkim dla samego siebie.
Zdobywajmy szczyty, zawody, wygrywajmy puchary, wyjeżdżajmy na koniec świata.
Wierzmy w siebie, świat
należy do nas!
Dla mnie najbardziej optymistyczna piosenka na świecie.
Pozdrawiam, trzymajcie się!
Pamiętajcie, że to nie są puste słowa osoby, której wszystko się udało, ale sama próbuję zgodnie z nimi postępować. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz