Długo nad tym myślałam, nad tym co chcę przekazać.
Czasem ciężko pisać samemu do siebie, ja wolę dyskutować, bo moja motywacja do pisania słabnie, gdy nie dostaje bodźców.
Więzienie mentalne.
Nikt z Nas nie jest wolny, jesteśmy łapani za szyję, nie możemy się wyswobodzić.
Zatrzymują Nas potwory, w postaci ludzi lub rzeczy, które nie są ani trochę przyjemne, ale i te wręcz przeciwne, które podniecają.
Ciężko Nam czasem żyć. Przepisu na życie nie znajdziemy nigdzie. Ale czy na pewno?
Otóż możemy znaleźć go w sobie.
Wszyscy jesteśmy popychani do przodu. "Trzeba wyjść, trzeba się pokazać, trzeba w tym świecie być silnym i niezależnym, bo inaczej Cię zdepczą i nikt nie będzie o Tobie pamiętał."
Różni ludzie gadają różne głupoty, każdy ma swoje zdanie na dany temat i każdy musi je przekazać. Żyje w swoim przekonaniu i te filozofie przekazuje dalej swoim dzieciom.
No i tradycyjnie.
Musisz iść do szkoły, potem studia, wykształcenie, praca, dzieci, jakieś wyjazdy, jakieś podróże, śmierć i do widzenia.
STOP.
To nie jest Twoja ścieżka. Ty wcale nie chcesz tego robić, to ojciec czy matka mówią Ci i instruują Cię: "Idź tu, zrób to i tamto." I przecież mówią, że to "Ci pomoże", "a co z Twoją przyszłością? Musisz się uczyć i nie dostawać jedynek." "zapewnimy Ci korepetycje", "pomożemy Ci". I tak pomagają i tak wspierają i tak kochają, a Ty idziesz w to. Bo jesteś maszyną popędzaną przez silnik, którymi są Twoi rodzice. Przecież oni zrobili tak samo i są szczęśliwi, więc dlaczego i ja nie mam spróbować tego samego?
Czy usiadłeś chociaż na chwilę, czy zostawiłeś na chwilę książki i oceny, lektury i wzory i wśród biegających wokół ludzi przemyślałeś swoją decyzję? To nie Twój przepis na szczęście, wpajają Ci go rodzice, znajomi, ale też media. Czy wyobrażając sobie siebie w tym wszystkim wiesz, że będziesz szczęśliwy? Ale nie tak sztucznie, tak naprawdę.
A co potem? Gdy już zasiądziesz za biurkiem wielkiej firmy i stwierdzisz, że to nie dla Ciebie, wtedy odnajdziesz w sobie sens życia, którego pragnąłeś. I było inne.
I co jeśli straciłeś te najlepsze lata i nie cofniesz już czasu, by przeżyć to drugi raz?
Więziłeś samego siebie? No więziłeś.
Studia, praca i dobre wykształcenie nie są złe. Absolutnie. Jeżeli jesteś w pełni świadomy tego co robisz. I to nie dotyczy tylko tego, ale całej reszty podejmowania decyzji. To trzeba robić powoli, analizować, żeby być szczęśliwym trzeba trochę nad tym popracować, ale również i nie komplikować wszystkiego.
Tu nie jest mowa o ciężkich przypadkach gdy rodzice mówią: "Musisz być lekarzem, bo inaczej wyrzucimy Cię z domu." Ja piszę o nieświadomym wpajaniu przez cały świat, że bez wykształcenia nie masz nic, że bez matury jesteś idiotą, że bez tego świadectwa nie możesz iść dalej i być szczęśliwy.
Nie jesteśmy wolni, bo nie umiemy być wolni. Idziemy ścieżką innych ludzi, która jest drogą za kratami. Chcemy tak iść, bo to czasem prostsze, bo to bezpieczniejsze, bo boimy się wyzwań, o których tak naprawdę nocami marzymy. Nie mówimy o tym głośno, przecież nas zbesztają, zmieszają z błotem i wyśmieją: "O to ten, zdał maturę i nie idzie na studia, nie będzie miał za co żyć."
Dlaczego czasem nie umiemy zrezygnować by być szczęśliwymi?
Mówiąc: "nie" nie popełniamy grzechu, wręcz przeciwnie, chcemy być inni, pozytywni i żyć swoim życiem. Bo usiedliśmy, przemyśleliśmy: "Nie, ja nie chcę siadać w kolejnym więzieniu, po szkole, która mnie męczyła, ja nie chcę być więźniem tego uniwersytetu, ja chcę wyjechać, chcę być sobą."
Sprzeciwiamy się i ruszamy w świat.
Może chcesz podróżować i zacząć już od dziś? Rzuć się w wir! Zadaj sobie wiele pytań, ale przede wszystkim bądź świadomy swojej decyzji. Bądź mądry, nie pozwól się mieszać z całą resztą tłumu, które poszły nie za głosem swojego serca, a za głosem innych.
To nie jest łatwe, ale co jest łatwe? Żyć trzeba umieć, bo egzystowanie, a prawdziwe życie to dwie sprawy, które diametralnie się od siebie różnią. Nikt inny za Ciebie nie przeżyje, nikt nie zastąpi Cię na scenie, bo każdy jest w sobie i każdy za siebie podejmuje decyzje. Ale Ty nie patrz na innych pod tym względem, pomyśl: "Co da mi szczęście?" I od razu wpadnie Ci do głowy wiele rzeczy, nie odrzucaj ich. Przyjmij je. Nie mów do siebie: "To bezsensu, a co mi to da? Nic, nie będę miał pieniędzy, a co jak nie zarobię na niczym i będę klepał biedę?"
Każdy błąd da się naprawić. Nie trzeba od razu zamykać się w klatce, ułatwiać sobie wszystko, życie nie jest proste. Ale to prawdziwe ŻYCIE.
ŻYJ.
Idź do szkoły, na studia, pracuj, załóż rodzinę i bądź szczęśliwy.
Zostań samotnikiem, siedź nad książkami, słuchaj muzyki i poznawaj nowe gatunki zwierząt. Bądź szczęśliwy.
Szalej. Tańcz, baw się, kochaj, porzuć szkołę i wyjedź gdzieś daleko, naucz się języka, poznaj nowych ludzi. Bądź szczęśliwy.
Podróżuj, mów, pytaj, uśmiechaj się, poznawaj kuchnie świata, gotuj, rzuć się w wir innych światów. Bądź szczęśliwy.
Gnaj, dotykaj, poznawaj. Bądź szczęśliwy.
Twórz muzykę, śpiewaj, graj na gitarze, perkusji i trąbce. Bądź szczęśliwy.
Nie bój się podejmować decyzji, to nie jest takie trudne jeśli przemyślisz to dobrze. Dlaczego musisz kopiować całą resztę społeczeństwa i iść ich śladami, skoro możesz się odwrócić i znaleźć swoją drogę?
Nie narzekaj, że jesteś nieszczęśliwy i zabiegany.
To tylko Twoja wina. To Twój błąd, że nie przemyślałeś tego co robisz. Że bałeś się, że nie pozwoliłeś sobie zaszaleć i być innym.
Zajrzyjmy czasem głęboko w siebie, głęboko, najgłębiej w serce i duszę. Odrzućmy rozum, chociaż na moment.
I właśnie wtedy uciszmy wszystko i posłuchajmy tego co mówią. W jaki sposób naprawdę osiągniemy szczęście? Zapytajmy o to samych siebie, a nie kogoś innego. Czasem wszystko powiedzieć jest tak prosto, napisać też, a gorzej zrobić, wiem, ale nie ma rzeczy niemożliwych, nie dla ludzi.
Sztuka życia jest cholernie trudna. Każdy ma "swoje" zdanie na ten temat. Niektórzy skopiowane od filozofów, niektórzy od literatów, inni od poetów. Cóż. Według mnie ważne jest posiadać filozofię życia pochodzącą z głębi swojego serducha. Dusza czasem krzyczy. A my zagłuszamy ją czym się da żeby tylko nie robić nic co mówi ona i nie działać według jej instrukcji. Bo to rozsądniejsze.
Nie wszystko co rozsądne jest dobre dla nas.
Chciałabym to wszystko podsumować jakoś jednym słowem, może niech to będzie słowo: ŻYJ.
Czy to dobre słowo? Nie wiem.
Ale ŻYJ.
Proszę Cię żyj swoim życiem. Posłuchaj siebie. No i może wtedy będziesz szczęśliwy.
IDŹ SWOJĄ DROGĄ.
To trudne. Nie spodziewaj się oklasków i gratulacji.
Ale może czegoś znacznie ważniejszego - własnego spełnienia. I kiedyś na łożu śmierci wspomnisz wszystko, a przede wszystkim odejdziesz z tego świata SZCZĘŚLIWY.
Ciężko mi tak zostawiać i po prostu publikować tą notkę, bo wiem, że nie przekazuję tym wszystkiego co bym chciała, bo nie potrafię wyrzucić z siebie wszystkiego co we mnie siedzi, po prostu nie umiem ubierać w słowa wielu rzeczy, ale to jest moja mała filozofia życia. Nie zamykać się samemu za kratkami w mentalnym więzieniu.
W każdym razie wieczory robią się chłodniejsze i powoli idzie moja ukochana jesień, to zdecydowanie najlepsza dla mnie pora roku, dzięki której się rozwijam i jestem trochę bardziej "open-minded".
W tej małej radości zostawiam Was z piosenką, która ostatnio ciągle siedzi w mojej głowie:
Szczerze nie lubię oryginału, a ta wersja jest po prostu cholernie przyciągająca.
Zostawiam Was z moimi małymi przemyśleniami. Kocham Was. Buziaki.
P.S. Jeżeli ktoś będzie chciał porozmawiać o tym czy o innym niech wali prosto do mnie, jestem otwarta.
Na wszystko.