22 lipca 2014

Jesteśmy szarymi ludźmi w kolorowym świecie - czyli o tym jak powoli zmieniamy się w maszyny, nie umiejąc ograniczyć technologii.

Noc. Gwiazdy na niebie. Czas, gdy tramwaje nie piszczą już jadąc po torach, a samochody przejeżdżają co kilkanaście minut. Słyszę tylko świergot cierpiących na bezsenność koników polnych, nie widzę nic, bo ciemność przysłania mi wszystko. Jest spokojnie. Wyciszenie, odpoczynek i relaks. Powieki powoli się zamykają i zapadam w sen.
A potem się budzę.
I wiem, że noc to ten piękny czas, że noc to pora, gdy ludzie kładą się do łóżek i we śnie umieją marzyć. Poza snami nie mają już nic. A tych snów nie oddali by nikomu za żadne pieniądze, bo wiedzą, że niedługo ich marzenia umrą, razem z nimi.

Tak, zdecydowanie, noc to taka piękna pora gdy telefon przestaje dzwonić i świecić na wszystkie strony, gdy Facebook na moment się uspokaja, gdy zdenerwowana głowa przestaje boleć, a sen staje się lekarstwem na nasze uzależnienia.
I nagle się budzisz.
Telewizor, wiadomości, reklamy, piękne roznegliżowane panie, uśmiechnięte twarze domowników, bo wreszcie mogą ustawić sobie ulubiony program i stracić na oglądaniu go dwie godziny, a potem serial i kolejne czterdzieści pięć minut. Delikatny wiatr przywiewa piękny zapach ciepłego lata, słońce zagląda do okien, nie, musimy to obejrzeć, jeszcze kawałek, jeszcze chwilę i tak do obiadu.
A przy obiedzie sprawdzę w telefonie co dzieje się na Facebooku. Kasia i Jan się zaręczyli, Antek zrobił pierwszą kupę, a Dorotkę ugryzł pies pana Jacka, więc teraz potrzebuje lajków by wrócić do zdrowia i musimy kliknąć, bo jesteśmy tacy dobrzy, wspaniałomyślni i na pewno pomożemy tym małej dziewczynce.
Po obiedzie fajnie w sumie pograć w jakąś gierkę, najlepiej w taką gdzie leje się pełno krwi, albo nie, może jednak Simsy, może jednak stworzę komuś fajne życie, zrobię dziecko, bara-bara, ja tak nie mogę mieć, tak bardzo zazdroszczę Simsom.
A czasem wystarczy jeden krok żeby to życie zmienić.
Musimy tylko odejść. Wyjść z pokoju, otworzyć drzwi i poczuć powiew czerwcowego wiatru.
Mówimy: "Ten świat jest obrzydliwy", "Tu jest tak wiele zła, dlaczego nie mogę poczuć się tu dobrze?" "Jestem samotny i chciałbym kogoś mieć."
Szukamy pomocy w Internecie, ale nie wszystko możemy tam znaleźć.

Na świat patrzymy źle. Marudzimy, że tak mało w nim kolorów, ale musimy dojrzeć i w końcu wziąć sprawy w swoje ręce. Kula ziemska to nie nasz świat. Świat tworzymy MY.
Tak naprawdę chcemy ciągle czegoś lepszego, a nie wiemy, że musimy zacząć od swojej osoby. Jesteśmy dobrymi ludźmi, czasem nie widzimy tylko pozytywów, które wokół nas cały czas krążą.

Nie umiemy rozmawiać. Boimy się podejść do drugiego człowieka i powiedzieć mu miłe słowa, a kiedyś było to na porządku dziennym. Nie umiemy się komunikować, wszystko wolimy napisać przez komunikator, nie chcemy tego, by ktoś patrzył nam w oczy i widział jacy jesteśmy malutcy w prawdziwym świecie, a jacy silni w Internecie. Jak potrafimy wyrzucić tam wszystko, a boimy się i tchórzymy gdy chcemy wyznać komuś to jak się czujemy. Zrywamy związki komputerowo, kochamy komputerowo, mówimy dobre słowa komputerowo, bo wstydzimy się uczuć, kryjemy je głęboko.
Stajemy się maszynami bez serca, przesiąknięci telefonami, telewizorami zamieniamy się w to. Powtarzamy te same słowa, nie uczymy się, nie czytamy, wolimy oglądać życie sąsiadów, tworzyć życie technologicznie, wiedząc, że tak naprawdę nic z tego nie wyjdzie. I tak tracimy uczucia, jesteśmy zimni i bez serca i ciężko powiedzieć nam: "Jesteś piękna, masz wspaniały uśmiech." "Kocham Cię."
Krzyczymy na siebie wykrzyknikami albo słowami pisanymi CAPS LOCKIEM.



Wszystko załatwiamy telefonicznie, teraz nawet nie musimy się odzywać, czasem coś nagramy, kupimy bilet w maszynie, bo boimy się odezwać, ciężko nam spytać o cokolwiek, wolimy umierać powoli w niewiedzy wstydząc się siebie, bo przecież wszystko można załatwić przez komputer. Ale nie, właśnie nie wszystko. 

Pewnego dnia uświadamiamy sobie, że nie mamy nic. Że to tylko kolorowe literki, że to tylko zdjęcie pięknej pani, która nie jest prawdziwa. I wtedy chcemy czegoś więcej, chcemy odczuć to, co czują nasze Simsy. I czasem jest już za późno, bo jesteśmy tak zepsuci, że nie umiemy się naprawić i ubolewamy nad tym. 
Ale czasem wychodzimy. Czujemy ten delikatny podmuch wiatru, oddychamy świeżym powietrzem i widzimy, że nie wszystko jest takie łatwe jak w Internecie. Ale chcemy tym żyć, chcemy należeć do tego świata i tworzyć go, nowego i innego. 
Tylko, że idzie nam opornie. Bo powoli wszystko przesiąka technologią. I oddalamy się od siebie. I powoli umieramy spędzając każdą wolną chwilę z nosem wpatrzonym w ekran. 
Gdyby nagle to wszystko przestało działać. Co byś zrobił? Co gdyby wszystkie światła zgasły i każdy tramwaj stanął? Czy potrafiłbyś się odezwać do człowieka stojącego obok? Jak byś na niego spojrzał? 
Poczuj się na chwilę tak, jakby to wszystko umarło. 
Może zauważysz coś więcej. 
Może jakieś piękne, niebieskie oczy smutnego chłopaka, które ukłują Cię w serce? A może naturalny i delikatny uśmiech spragnionej uczuć dziewczyny? I może poza tym co masz, poza miłością znalezioną w telewizji... może znajdziesz coś, co pokaże Ci prawdziwe życie? 


Może przestaniemy marudzić i narzekać na świat? Bo każdy szary człowiek stanie się kolorowy, jak to nasze życie? Bo ono jest kolorowe, ale my kolory widzimy tylko w zmieniających się kanałach w telewizorze. Może to nasze szare, bez uśmiechu istnienie odmieni się i odetchniemy z ulgą, że udało się nam. Bo szczęście jest blisko, ale nie zauważamy go wpatrzeni w technologiczne sprzęty. 

Niech wrócą uczucia, niech wróci szczęście, niech wróci radość, uśmiechy, dobre nowiny, listy miłosne, zdrowie psychiczne każdego człowieka. Nauczmy się komunikować, nauczmy się śmiać z innymi, dotykać innych, nie bać się uczuć, które nas niosą. Ahhh, wróćmy do tego co było kiedyś, gdy człowiek potrafił rozmawiać...


Ja bym tyle jeszcze chciała napisać. W mojej głowie mieści się tyle słów, tak wiele chciałabym powiedzieć. Ale już sama nie umiem opisać wszystkiego i pomieścić tutaj. 
Ja bym tylko chciała innego świata, chciałabym czasem przenieść się do ludzi, którzy zaczynają powoli nie znosić tych wszystkich nowości, tak samo jak ja.

Na samo koniec bardzo chciałabym Wam polecić wspaniałego George'a Ezrę, który ostatnio bardzo przejął moje serce, przede wszystkim swoją muzyką, ale i tym w jaki sposób się prezentuje! :-)



Przesłuchajcie i odejdźcie od komputera! Nie bądźcie maszynami! Bądźcie kolorowi! Idźcie czytać Gombrowicza...! 





1 komentarz:

  1. świetny wpis. masz rację nie umiemy już rozmawiać z ludźmi. niestety świt wirtualny wchłania nas coraz bardziej

    OdpowiedzUsuń